czwartek, 31 marca 2016

Narodowy Model Gry - propozycja PZPN na kolejne lata.

Polski Związek Piłki Nożnej odkrył karty i zaproponował wszystkim grającym w piłkę nożną Narodowy Model Gry. Zacznijmy od nazwy. Dlaczego taką właśnie nazwę obrał? Pewno będzie ta kwestia podejmowane wielokrotnie. Na prezentacji w hotelu Sheraton w Warszawie 30 marca 2016 roku na to pytanie odpowiedział prowadzący prezentację: chodzi o powszechność i powszechny dostęp. To była krótka piłka. 


 Największe zainteresowanie na spotkaniu wzbudził… Jacek Gmoch, który nie uczestniczył w pracach nad NMG. Pogratulował za odwagę publikacji takiego podręcznika i zaprosił organizatorów do głośnego mówienia o tej propozycji, a potem powiedział, że piłki nie można sformalizować. Kamera uchwyciła niepokój na twarzy Zbigniewa Bońka mówiąca: O czym tym Jacek mówisz, właśnie dokonaliśmy formalizacji. Były trener reprezentacji Polski mówił dalej i zadał pytanie: Dokąd zmierza piłka i jaki jest ostateczny model piłki nożnej, jeśli taki istnieje? Jeszcze później mówił o wszechstronności piłkarzy.

Po przejrzeniu "Narodowego Modelu Gry PZPN" wydaje mi się, że pytania Jacek Gmocha są nie na temat, ale jednocześnie bardzo ważne. W podręczniku najistotniejszym fragmentem, w mojej opinii jest zdanie ze Wstępu:  Głównym przesłaniem tego projektu jest próba zdefiniowania nowoczesnych zasad i standardów gry, które byłyby fundamentem metodologii szkolenia w myśl zasady mówiącej, iż model treningu powinien wynikać z modelu gry.

Narodowy Model Gry to podręcznik taktyki piłkarskiej oraz ćwiczeń ułatwiających realizację zadań taktycznych na boisku piłkarskim w różnych przedziałach wiekowych. Mówienie o filozofii gry, czy metodologii nauczania gry w piłkę nożną jest nieadekwatne do treści książki. Na takie cuda musimy jeszcze poczekać, czyli jest propozycja.

środa, 30 marca 2016

Najpierw pokój, potem igrzyska.

Przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej Euro 2016 i igrzyskami olimpijskimi Rio 2016  pragnieniem wszystkich kibiców na świecie jest pokój boży - ekechejria, taki rodzaj zawieszenia wojny. W Grecji po prostu ogłaszano igrzyska głosem heroldów z Olimpii i zawieszano wszelkie wojny. W naszym świecie takie łatwe to nie jest. Od początku nowożytnych igrzysk, czyli od 1896 roku zawody olimpijskie zawieszano trzykrotnie w myśl zasady: jeśli nie ma pokoju, nie ma też igrzysk. Były to lata 1916, 1940, 1944. Miejmy nadzieję, że rok 2016 nie przyniesie w tej kwestii żadnych zmian.

Igrzyska sportowe w starożytności były organizowane przez 1169 lat! Nasze - nowożytne igrzyska trwają dopiero 120 lat. Żyjemy w bardzo dynamicznych czasach i ilość niebezpieczeństw i zagrożeń dla olimpiad wciąż wzrasta. Po zamachach w Brukseli z 22 marca 2016 roku chodzą pogłoski, że Euro 2016 może odbyć się bez udziału kibiców na stadionie. To bardzo smutna wiadomość uderzająca bezpośrednio w ideę rozgrywania zawodów sportowych. Jeśli tak się stanie, poczujemy jako wierni kibice pękającą ideę wspólnoty tworzonej przez sportowców i publiczność sportową.

Igrzyska w starożytności miały charakter religijny, w pewien sposób ideologiczny, a w Grecji integrowały rozsiane po półwyspie i na wyspach miasta-państwa. W potężnym Rzymie igrzyska nabrały charakteru rozrywki dla ludu. Dzisiaj zawody sportowe to rzecz jasna wielkie święto kibiców, ale także wielkie pieniądze. Owe wielkie pieniądze często stają się argumentem za zaprzestaniem organizowania wielkich imprez sportowych. Pieniądze i bezpieczeństwo wydają się być jednymi z najistotniejszych problemów dotykających ideę organizowania dużych imprez sportowych. Obecnie na pierwszym planie jaskrawo jawi się bezpieczeństwo.

wtorek, 29 marca 2016

Konkurencja i sport. Co wnosi sport do tej sprawy.

Konkurencja to mocne słowo! Pojawia się w każdej dziedzinie życia społecznego i w innym wymiarze w naukach biologicznych (wszak teoria Darwina mówi o doborze naturalnym, czyli o swoistej konkurencji). W wymiarze sprawiedliwości spór sądowy, którego rezultatem jest wyrok przedstawia mechanizm konkurencji w czytelnym wydaniu. Rywalizują ze sobą prokurator i adwokat za pomocą argumentów wcześniej przygotowanych. Oskarżony - żywo zainteresowany kibic, przygląda się wymianie piłek i podziwia. W ekonomii konkurencja daje się we znaki, ale uwaga, tylko w kapitalizmie rynkowym. Ekonomia socjalistyczna konkurencję traktowała inaczej. Innymi słowy przejawy konkurencji dostrzegamy na każdym kroku. 

 
W sporcie konkurencja zawiera się w regułach gry sportowej. Bez elementu konkurencji nie potrafilibyśmy odróżnić czasami sportu od sztuki (łyżwiarstwo figurowe na lodzie), czy od zabawy intelektualnej (szachy). Czyli możemy powiedzieć, że konkurencja jest immanentną cechą sportu. Nie możemy natomiast powiedzieć, że sport jest tylko konkurencją, ponieważ fenomen sportu znacznie wykracza poza zakres konkurencji.

Możemy być pewni, że sport nadaje konkurencji kilku bardzo charakterystycznych cech. Jedną z ciekawszych jest wartość związku. Dla przykładu konkurencja wśród producentów ubrań jest odizolowana od siebie, jeden producent ma ciuszki w na ulicy Szewskiej, drugi na ulicy Brackiej i tak żyją oddzielnie. Skoczkowie wzwyż rywalizują bezpośrednio ze sobą. Gdyby nie było związku między zawodnikami, czyli chęci skakania na tej samej skoczni nie byłoby konkurencji. Gdyby zawodnicy jednej drużyny nie chcieli grać z inną drużyną nie byłoby zawodów. W sporcie związek sportowców ze sobą choć czasami niezauważalny jest istotą konkurencji.

Inną bardzo szczególną cechą jaką sport wnosi do konkurencji są wartości, przede wszystkim gry fair play, ale także szacunku do przeciwnika, szacunku do siebie samego. I żeby było ciekawiej to właśnie sport wnosi też bardzo jaskrawe bariery przed łamaniem zasad gry - to także element konkurencji. Zasady gry określają co dzieje się z zawodnikiem kiedy nie stosuje się do reguł - szkoda, że ta zasada nie jest popularna w konkurencji politycznej…

sobota, 26 marca 2016

Polska - Finlandia. Sprawdzian umiejętności ofensywnych zespołu Nawałki.

Po to gramy z Finami, żeby nastrzelać im kilka bramek i zobaczyć jak prezentujemy się w ataku oraz odpowiedzieć na kilka pytań m.i. jakie warianty stałych fragmentów gry przygotować do turniej mistrzowski, jak konstruować sytuacje podbramkowe w ataku pozycyjnym i jak komunikować się w momencie szybkiego powrotu do ustawień obronnych. To spotkanie będzie dla zawodników doskonałą okazją do pokazania swojej dyscypliny taktycznej, ponieważ pokus na samowolkę (oby odpowiedzialną) będzie wiele.

Mecz z Serbami pokazał, że bronimy się nieźle, ale pozostał spory materiał do nadrobienia. Linia obrony, wiadomo, że w dzisiejszym futbolu to absolutna podstawa. Mamy dobrych zawodników - twardzieli, ale komunikacja pomiędzy nimi do czerwca musi zostać dopracowana do perfekcji. Najmniejsze zmartwienie to boczni obrońcy, bo mamy ich w Polsce coraz więcej. Łukasz Piszczek i Maciej Rybus to zawodnicy, którzy łatwo miejsca w kadrze nie oddadzą, a więc rywalizacja będzie tym ciekawsza.

Szkoda, że termin tego spotkania wypadł w okresie świątecznym, wszak nie jesteśmy Anglikami, którzy grają na okrągło. Z drugiej strony to może i lepiej, bo zawodnicy bardziej poczują polskie jajeczka. Oby po meczu z Finami nie zachłysnęli się Finlandią.
Mecz o 17.30 we Wrocławiu.

piątek, 25 marca 2016

Porażka w sporcie jest potrzebna jak chleb.

Oczekujemy na kolejne mecze polskich piłkarzy, zastawiamy się nad strategią gry trenera. Nie możemy doczekać się na kolejne turnieje z udziałem polskich siatkarzy i trzymamy kciuki za zwycięstwo. Chcemy, pragniemy, jesteśmy głodni, nienasyceni, jesteśmy łapczywi na zwycięstwo. 


Akurat sport jest tą dziedziną życia, w której jednym z najistotniejszych elementów jest zwycięstwo. Rzecz jasna nie tylko zwycięstwem człowiek żyje. Drugie oblicze sportu ma na imię porażka. Bohdan Tomaszewki mówił, że porażka jest nieodłączną cechą sportu. I mówił to w kontekście zawodniczym. Ale przyjrzyjmy się bliżej i dostrzeżmy, że porażka zależnie od kontekstu przybiera bardzo różne formy.

Porażka w sporcie to przegrana, ale uwaga! To jest przegrana w walce zgodnej z zasadami gry. Zawodnik przegrywa lub drużyna przegrywa uczestnicząc w zawodach sportowych wtedy i tylko wtedy kiedy gra zgodnie  z zasadami to znaczy gra fair play (dla zwięzłości wywodu przyjmujemy wersję trochę wyidealizowaną). Idea rywalizacji sportowej (idea olimpizmu) właśnie na tym polega, żeby uczestniczyć na równych prawach w walce o zwycięstwo. W tym przypadku bierzemy pod uwagę zawodników i traktujemy ewentualną porażkę jako porażkę zawodniczą. Spójrzmy zatem na inne porażki sportowe.

W życiu sportowym biorą udział także trenerzy, działacze sportowi, kibice, dziennikarze i inne osoby nie mniej ważne, na przykład inwestorzy. Obserwując polską piłkę nożną (i nie tylko) wiemy jak ważny i nieprzyjemny jest czasami los trenerów. Dla nich porażka często kończy się utratą pracy. Ta porażka sportowa, jest bliska swego rodzaju porażką zawodową.

Inna grupa narażona na porażkę sportową to kibice i dziennikarze. Biorą udział w porażce bardzo emocjonalnie, ponieważ wyniki sportowe są częścią ich życia, pracy lub pasji. O tym może napiszmy przy okazji.

Ostatnia grupa to działacze sportowi. Z punktu widzenia etycznego, który jest absolutnie niezwiązany z prawnym aspektem sprawy i bardzo dobrze jest to najciekawsza grupa. Przez wiele lat działaczami byli ludzie, którzy zawodników traktowali jak ziemniaki: ty pójdziesz tam, ciebie sprzedamy, ty wracaj do domu i nie odzywaj się, bo to niebezpieczne. Ich odpowiedzialność za organizację zdarzeń sportowych, za kształcenie sportowców i wychowanie była na bardzo niskim poziomie. Zdarzały się rodzynki, jak wszędzie, ale to tylko potwierdzało regułę. Na szczęście, mam nadzieję, że te sposoby funkcjonowania organizacji sportowych minęły bezpowrotnie.

Dzisiaj na świecie w szkółkach Barcelony, Chelsea i innych główną ideą przyświecającą działaczom jest stworzenie możliwie jak najlepszych warunków młodym sportowcom i objąć ich opieką wychowawczą. Z tej perspektywy porażką sportową jest każdy zmarnowany talent sportowy. Proces wychowania młodych ludzi do uprawiania sportu to bardzo poważne zajęcie dla odpowiedzialnych ludzi. Uważamy, że większą porażką sportową jest stracić zawodnika przez zaniechania wychowawcze niż przegrać mecz w obecności 60 tysięcy ludzi. Utrata utalentowanego zawodnika w tym kontekście to niekompetencja działaczy, którzy powinni dostać za takie zaniedbanie przynajmniej żółtą kartkę. Brak odpowiedzialności działaczy sportowych to największa porażka sportowa, ale...  porażka w sporcie jest potrzebna jak chleb. 

czwartek, 24 marca 2016

Stygmatyzacja w sporcie.

Naznaczeni w sporcie to żadna nowość. Jak w każdy środowisku musi być ktoś do kogo można poczuć niechęć. Na wsiach mieliśmy głupków wioskowych, których można było przy okazji kopnąć w cztery litery, przewrócić i mieć z tego ubaw. Innymi słowy słabszemu zawsze można dopiec, a czasami dokopać. Naturalną drogą pojawiają się ci, którzy nadają się ewentualnie pełnić rolę słabszego i ci, którzy uwielbiają wyszukiwać słabszych, żeby pokazać jacy to oni są silni. Ta druga grupa wymaga szczególnego potraktowania, bo są wśród nich osoby, które pewnych granic nie przekraczają, a są też i tacy, którzy z lubością oglądają, ale nie uczestniczą. W sumie sytuacja skomplikowana. Nam chodzi o wyjątkowy przypadek.


Sprawa się rozegrała, a znana jest z trzeciej ręki tak mianowicie: młody sportowiec wyjechał za granicę do dobrego klubu, ambitny - nie znamy jego planów związanych z ewentualnym przyjęciem obywatelstwa. Grał w reprezentacji polski juniorów. Dostał powołanie po raz kolejny, ale odmówił, uzasadniając, że chce się skupić na przygotowaniach do gry w klubie (konkurencja jest tam duża). Trener przyjął do wiadomości oświadczenie młodego sportowca sprawę nagłośnił (tu nie wiemy, czy był świadomy, czy też nie co z tego wyniknie). Prezes związku wyraził swoje bardzo niepochlebne zdanie o postawie zawodnika. Trenerzy podali do publicznej wiadomości, że zawodnik nie będzie więcej powoływany do kadry. W niektórych kręgach zostało to odebrane jak foch: Nie chcesz nosić orzełka na piersi, to już nie ponosisz.

Dwie strony medalu - pierwsza to młody zawodnik, w wieku juniorskim, druga strona to dorośli ludzie, którzy odpowiadają za całość dyscypliny sportowej w kraju. Odrzucamy pierwszy argument, którzy pada przy tej okazji, że kadra to nie przedszkole i trzeba podejmować twarde, męskie decyzje. Przyjmujemy ten argument i odpowiadamy, że dotyczy to kadry seniorskiej, ponieważ młodsze kategorie należy traktować adekwatnie. Mamy tu na myśli odpowiedzialność wychowawczą za osoby w pełni nieukształtowane. Nikt chyba obecnie w cywilizowanych krajach nie posługuje się metodą Johanna Friedricha Herbarta, opartej na absolutnej karności i posłuszeństwie poddanych.

Przejdżmy do konsekwencji. Sytuacja młodzieńca jest nie do pozazdroszczenia. Sprawa została upubliczniona, co teraz na terenach między Bugiem i Odrą jest bardzo modne. Nie znamy konstrukcji psychicznej zawodnika, ale nie ma takiego człowieka, na którym nie pozostawiłoby to śladu. Długo się będzie zastanawiać, czy kiedykolwiek ubierze koszulkę z orłem na piersi. A jeśli się stanie jednym z najlepszych zawodników w Europie? Czego oczywiściu mu życzymy.
A co byłoby gdyby, któryś z panów ze związku umówił się na rozmowę i spokojnie usłyszał wersję zawodnika? No niby nic by się nie stało. Korona z głowy nikomu by nie spadła. A jednak tak się nie stało.

środa, 23 marca 2016

Polska - Serbia. Pierwszy mecz 2016 roku. Jesteśmy w grze.

Zaczynamy od tego, że reprezentacja U20 przegrała z Włochami 0 : 3, natomiast reprezentacja U21 wygrała z Finami 1 : 0 po golu Mariusza Stępińskiego (Ruch Chorzów). Po pierwszych 45 minutach spotkania z Serbami nie musimy się obawiać o zespół Nawałki. Jesteśmy w grze. 


Od początku spotkania rozgrywanego w bardzo trudnych warunkach (trudniejszych dla zawodników grających za granicą niż dla krajowców) Polacy realizowali filozofię Nawałki - grać zespołowo, blisko siebie, atakowanie pozostawić Lewandowskiemu, Błaszczykowskiemu, Milikowi i tyle. Przed meczem Paweł Janas powiedział, co wszyscy słyszeli, że jeżeli Kuba nie będzie grać we Florentynie to nie zostanie powołany. No cóż, Paweł Janas nigdy poliglotą nie był i pewno różnica pomiędzy Fiorentyną i Florentyną nie ma dla niego znaczenia. Dla niektórych kibiców to przejęzyczenie było bardzo śmieszne. Kuba strzelił piękną bramkę w 28 minucie z woleja po akcji Milika i Lewandowskiego. Kuba jest potrzebny drużynie, nawet gdyby miał grać pół godziny, bo walczak z niego jest wielki i potrafi dla drużyny narodowej zrobić wszystko (prawie wszystko, bo są rzeczy, których mężczyzna nie zrobi za żadne skarby).

Kiedy oglądamy mecz Bayernu nie widzimy takiej wielkiej różnicy umiejętności pomiędzy Lewandowskim, a resztą zawodników, ponieważ tam grają jedni z najlepszych w Europie, natomiat na tle naszych zawodników Lewandowski jest kosmiczny. Mamy skarb piłkarski, ale nie jeden.

Po przerwie pojawił się na boisku Wojtek Szczęsny w zastępstwie Łukasza Fabiańskiego i wykazał się już w 48 minucie, kiedy zawodnik serbski źle przyjął piłkę i nie oddał czystego strzału na bramkę. A za chwilkę w 50 minucie Milik po akcji z Błaszczykowskim trafił piłką w słupek. Potem rzut wolny wykonany przez Milika, piłka trafiła na głowę Roberta, ale niestety kapitan był na pozycji spalonej.
Zawodnicy grający z orłem na piersi realizowali bardzo skrupulatnie założenia taktyczne. Obrona skracała granie Serbów, a murawa nie pozwalała przeciwnikom na faneberie i sztuki techniczne.  Jeśli nie mieliśmy środkowego pomocnika od wielu lat to teraz możemy być spokojni, że Piotr Zieliński za chwilę stanie się jednym z najlepszych środkowych pomocników ofensywnych i zyskamy sporo jakości w grze ofensywnej. Jak się rozwija Piotr Zieliński widać gołym okiem, a to rzadkie zjawisko.

Na boisku jeszcze zobaczyliśmy Kapustkę, Jodłowca i Teodorczyka. Mecz stał się trochę chaotyczny. Wojciech Szczęsny w trakcie całej drugiej połowy uratował zespół przynajmniej trzy razy przed utratą bramki.
To był bardzo potrzebny sprawdzian. Serbowie przypominają styl gry Ukraińców, z którymi spotkamy się we Francji.

Reprezentacja piłkarzy zaczyna grać. Nawałka wkracza do akcji.

Rozpoczynamy reprezentacyjny sezon. Mamy świetnych piłkarzy, mamy rewelacyjnie spisującego się trenera. Chcemy sukcesów. Chcemy pokonać ponownie Niemców, a jak trzeba to i Francuzów na ich terenie.
Po pierwszym zgrupowaniu w tym roku czas na sprawdzenie umiejętności. Nastrój w ekipie polskich piłkarzy odkąd przyszedł Adam Nawałka jest bardzo dobry. Doczekaliśmy się momentu kiedy znowu możemy się rozmarzyć.


 Ale w piłce nie o marzenia chodzi. Potrzebna jest nam pewność siebie, zaufanie do własnych umiejętności i konieczna w grze zespołowej doskonała komunikacja. W dzisiejszym sporcie, na przykład w siatkówce zawodnicy muszą opanować czasami ponad dwadzieścia zagrań na pamięć, które wykonują z zamkniętymi oczami. W piłce nożnej powoli dzieje się podobnie. Można zarzucić, że ta zasada nie obowiązuje w FC Barcelonie. Ależ oczywiście, że obowiązuje i to jeszcze bardziej. Trójka: Neymar, Suarez i ten trzeci grają ze sobą na pamięć. Na tym polega ich wielkość, że wiedzą jak zagra partner. To wszysko. Życzymy takiego zgrania całej polskiej reprezentacji.

Siła współczesnej piłki tkwi w zmianie układu sił. Wiele drużyn próbuje prostej strategii: cała drużyna broni, cała drużyna atakuje. To jest kondycyjnie wielka mordęga, jednak żeby coś osiągnąć trzeba się nabiegać (ot, prosta filozofia Juergena Kloppa). Ci, którzy grają nazwijmy to tradycyjnie, czyli obrona - jest po to, żeby bronić, pomoc - po to, że pomogać, mają niewielkie szanse na dobry wynik. Wybitnym przykładem na nowoczesny futbol jest Atletico Madryt (swój geniusz Simeone pokaże w starciu z Barcą!), gdzie zawodnicy świetnie się komunikują i potrafią zawęzić pole gry atakującego przeciwnika, że często tenże przeciwnik sam oddaje im piłkę.

Chcielibyśmy, żeby Adam Nawałka stworzył z naszych zawodników prawdziwych gladiatorów albo inaczej, żeby to oni sami uwierzyli, że są gladiatorami nie do pokonania, żeby na boisku byli w stanie oddać za kolegę z drużyny cały portel pieniędzy, i żeby nie dali się zwieść żadnym demonom słabości.

poniedziałek, 21 marca 2016

Dwa mecze: z Serbią w środę, z Finlandią w sobotę. Polska! Biało-czerwoni!

Serbia w rankingu FIFA jest na miejscu 50, Finlandia na 46, Polska na 31. W składzie Serbii jest kilka gwiazd europejskiego formatu: w obronie Branislav Ivanović (Chelsea), w linii pomocy Nemanja Matic (Chelsea), w ataku Aleksandar Mitrović (Newcastle United F.C.). Serbowie nie zakwalifikowali się do mistrzostw Europy, Serbia w swojej grupie zajęła czwarte miejsce za Portugalią, Albanią i Danią, uzbierała tylko cztery punkty. Wydaje się, że zespół z Bałkanów przeżywa wyraźny kryzys, ale jak to bywa z zespołami z półwyspu potrafią się bardzo szybko podnieść i grać na wysokim poziomie. Miejmy nadzieję, że w środę zagrają swój najlepszy futbol, dzięki czemu Polacy będą mogli się wykazać.

Finlandia również w swojej grupie eliminacyjnej zajęła czwarte miejsce za Irlandią, Rumunią i Węgrami. Zdobyła 12 punktów, głównie ze słabymi zespołami na przykład Wyspami Owczymi. Finowie nie mają wielkich gwiazd jak Jari Litmanen, zresztą od czasu zakończenia przez niego kariery fińska piłka nie podnosi się z kolan. 

 
Reprezentacja Polski jest faworytem w obu spotkaniach. Adam Nawałka powołał zawodników, którzy mogą się pochwalić sukcesami w piłce europejskiej i oczekujemy od nich sukcesów. Te spotkania nie mają, rzecz jasna znaczenia w walce o punkty, ale mają wielkie znaczenie dla zawodników, ponieważ muszą pokazać wysokie umiejętności i zdyscyplinowanie taktyczne. Konkurencja na szczęście w polskiej drużynie jest duża i możemy być przekonani, że kadra Nawałki zaprezentuje nam dobry futbol.

Zmiany w przepisach. Zielone światło? Czy po zmianach piłka nożna będzie nadal piłką nożną?

Zmieniły się władze FIFA, prezydentem jest ten, który do tej pory mieszał kulki w UEFA, a więc czas zacząć spekulacje na temat ewentualnych zmian w przepisach dotyczących rozgrywania spotkań piłkarskich. Ostatnią zmianą było wprowadzenie elektronicznego pomiaru między słupkami na okoliczność przekroczenia linii bramkowej przez piłkę całym obwodem - Goal Line Technology. Co może teraz nas czekać? Infantino zapowiedział chęć do zmieniania piłki. 

  
Od wielu już lat wałkuje się temat wprowadzenia powtórek wideo z tych akcji, które były sporne. Jedni chcą możliwości wprowadzenia tzw. Challenge'a - termin zaczerpnięty z tenisa, wprowadzony jak wszyscy wiedzą w siatkówce, inni chcą iść po linii NBA i wprowadzić sędziego technicznego czuwającego przy monitorze i korygującego pracę głównego sędziego spotkania. Jeden i drugi pomysł wymagają przede wszystkim odpowiedniego sprzętu i ewentualnie przepis ten mógłby być wprowadzony na większych imprezach lub na wyższych poziomach rozgrywek.

Do innej grupy pomysłów należą te związane z konsekwencją przeproczenia zasad gry. Rzecz jasna, że gra faul musi być karana. Pozostają tylko techniczne przeszkody. Na przykład jeśli zawodnik za faul zostanie ukarany zejściem z boiska na karne pięć minut to jego koledzy z drużyny mogą udawać kolejne kontuzję, a więc rodzi się tu niebezpieczeństwo gry nie fair. Kolejną propozycją, który równa szanse po faulu na zawodniku jest zejście zawodnika faulującego dokładnie na taki sam czas na jaki zszedł poszkodowany. Niektórzy już zacierają ręce na myśl o wyeliminowaniu z gry na 10 minut Messiego po jego faulu na zawodniku drużyny przeciwnej!

Następnym pomysłem na polepszenie tego co i tak, jak nam się wydaje, jest doskonałe to umożliwienie dokonania czwartej zmiany w drużynie w dogrywce meczu. Ten postulat wydaje się tak prosty do wprowadzenia, że możemy się spodziewać, że zostanie wprowadzony już za dwa lata w Rosji.

Oprócz tak zwanych racjonalnych pomysłów zmian w regułach gry w piłkę nożną są również takie, które z piłki nożnej zrobiłyby inną dyscyplinę i to niekoniecznie sportową. Ale to tym następnym razem.

niedziela, 20 marca 2016

Pogoń Szczecin - Cracovia Kraków. Mecz godny mistrzowskiej grupy!

Mecz pod tytułem prostopadłe piłki są zabójcze, wspaniałe gole, duża kultura gry, doskonale przygotowane zespoły pod względem taktycznym przez trenerów Zielińskiego i Michniewicza. Pierwsza połowa przyniosła więcej sytuacji podbramkowych gospodarzom i już 8 minucie 25-letni Węgier Adam Gyurcso zdobył gola na 1 : 0. Kiedy otwiera się wynik spotkania zaczyna się gra o punkty. Cracovia odpowiedziała strzałem rezerwowego 19-letniego Słowaka Tomasa Vestenickyego. Ciekawostką pozasportową jest wysłanie trener Zielińskiego na trybuny przez sędziego Kwiatkowskiego. Pierwsza połowa zakończyła się remisem. 


 W drugiej połowie zespoły pokazały ponownie tą jakość gry, która w polskiej lidze jest póki co rarytasem, a mianowicie dobre, celne, krótkie podania doprowadzające do wycofania się zawodników drużyny przeciwnej w pole karne, innymi słowy pokazały atak pozycyjny w dobrym stylu. Praca jaką wykonują trenerzy należy nagradzać przy każdej okazji, ponieważ zbliżają nasz futbol do poziomu europejskiego.
Tuż po rozpoczęciu drugiej części 19-letni Mateusz Wdowiak, wychowanek Cracovii, przyłożył lewą nogą idealnie w prawy róg bramki Kudły - rozerwał na strzępy pajęczynę i zmienił wynik spotkania. Radość nie Małopolan nie trwała długo. Pomorzanie z Zachodu składną akcją osiem minut później wyrównali. Gola zdobył wychowanek Pogoni 20-letni Dawid Kort. Szczecinianie poczuli morski wiatr w plecy, zaatakowali i ku wielkiej radości kibiców mecz się otworzył, zawodnicy popełniali więcej błędów.
Dla obu zespołów podział punktów jest niekorzystny, ponieważ tym samym Legia i Piast uciekają punktowo, ale obydwie drużyny grają dobry futbol i w rozgrywce finałowej będą mieli jeszcze okazję pokazać jakość.
Pogoń - Cracovia 2 : 2

Wiosenna kolejka piłkarska. Święci z The Reds. The Citizens kontra Czerwone Diabły.

Liga angielska musi budzić emocje. To najdoskonalej zorganizowana liga na świecie i jednocześnie najbogatsza. Na mecze przychodzi ponad 40 tysięcy widzów tydzień w tydzień. Wyspy to marzenie dla wielu młodych piłkarzy z kontynentu. Liga angielska jest prawie anielska. 

Spotkanie zespołów poważnie zagrożonych Newcastle i Sunderland nie zachwyciło. Trener Andrzej Strejlau powiedziałby, że dużo walki, wiele zaangażowania, ale za mało kultury piłkarskiej, potencjał drużyn porównywalny, więc remis jest sprawiedliwy. Sroki straciły bramkę w ostatniej minucie pierwszej połowy i goniły wynik do 83 minuty. Zespoły, co nie jest nietypowe dla futbolu angielskiego wykazywały oznaki zmęczenia fizycznego. Podział punktów niczego nie zmieniło na dole tabeli, ponieważ Aston Villa ma 9 punktów straty.
Newcastle - Sunderland  1 : 1

W ostatnich tygodniach przyzwyczailiśmy się, że jak na boisko wychodzą zawodnicy Juergen Kloppa będziemy oglądać atrakcyjne widowisko. I tym razem też tak było. Spotkanie rozpoczęło się wspaniale. Southampton po trzynastu minutach walki z The Reds przygrywali 0 : 2. Wszystko wskazywało, że chłopaki z miasta Johna Lennona wyjadą z nadmorskiego kurortu z kompletem punktów. Tuż po wznowieniu gry Święci niewykorzystali karnego. Ale od 64 minuty kiedy strzeli gola kontaktowego zaczął się inny mecz. W jaki sposób FC Liverpool przegrał ten mecz? Odpowiem po następnym spotkaniu The Reds.
Southampton - FC Liverpool  3 : 2

Niespodzianką kolejki była postawa Tottenhamu, który zapomniał już o porażce z Borussią Dortmud w Lidze Europejskiej i zdeklasował zespół Artura Boruca - Bournemouth. Po tym co pokazali w spotkaniu oczywiste się stało, że Koguty walczą o mistrzostwo, a rozgrywki europejskie lekceważą. Artur Boruc niewiele mógł pomóc w obronie, ponieważ stracone trzy bramki padły po dobrych akcjach.
Tottenham - Bournemouth 3 : 0


W meczu dnia, czyli Manchester kontra Manchester, City naprzeciwko United z perpektywy londyńskiego kibica to egzotyczne derby na obrzeżach Imperium, jednak dla kibiców europejskich to derby w jednym z najważniejszych centrów piłki nożnej na świecie. Spotkanie było zapowiadane jako bezpośrednią walkę o udział w następnej edycji Ligi Mistrzów. Może to dotyczyło City, bo United ma mniejsze szanse na udział w najbogatszych rozgrywkach kontynentu, ale nigdy nie mów nigdy…
Początek meczu to niesamowita seria pojedynków biegowych, w której zawodnicy chcieli sobie zademonstrować moc w nogach. Wszystko to trwało do 16 minuty, piłkę rozegrał Mata, młodziutki Rashford okiwał Kompanego jak Messi Boatenga rok temu pobiegł na bramkę i pokazał Hurtowi, że umie strzelać bardzo inteligentnie. Zrobiło się 0 : 1. Od tego czasu podopieczni van Gaala pewnie realizowali żelazną taktykę. W pierwszej połowie może mniej, ale w drugiej połowie United przyjął ponad 20 ataków The Citizens bez błędu. To zaskakujące, że od  zespołu, który jeszcze tydzień temu był w rozsypce można spodziewać się wielkiej dyscypliny. Czerwone Diabły grały 48 mecz w tym sezonie, a jednak dotrzymali.
Manchester City - Manchester United 0 : 1

sobota, 19 marca 2016

Legia wygrywa z Lechem w Poznaniu. Nicolic duble pack.

Po zaciętym meczu zdecydowała końcówka pierwszej połowy. Legia wtedy nogami Nicolica strzeliła dwie bramki, które okazały się być jedynymi w całym spotkaniu. Lechici walczyli, ale zbyt osłabieni, żeby powstrzymać szarżę husarii warszawskiej. Po tym spotkaniu i poziomie jaki prezentuje Legia możemy powiedzieć, że Legia wygra rundę zasadniczą. A potem?


Tabela Ekstraklasy.

 

Liga niemiecka, czyli co ten Lewandowski wyprawia? Bayern, Herta, Wolfsburg i reszta.

Golostrzelanie w 27 kolejce rozporzął Robert Lewandowski. W 10 minucie taka nijaka akcja Bayernu już prawie kończyła się wybiciem obrońcy, ale tenże obrońca podał kapitanowi naszej drużyny reprezentacyjnej i wystarczyło jedno dotknięcie, jedno przyłożenie nogi, jedno pyknięcie i… gol! To już 25 gol Lewandowskiego. Cieszymy się i ponoszą nas dobre emocje, ponieważ mamy kogoś kto potrafi wprawić nas w dobry nastrój. 

Lewandowski Lewandowskim, a Wieśniaki z Hoffenheim w meczu wyjazdowym z Hamburgerem SV po pół godzinie gry wygrywali dwoma bramkami. Najpierw z karnego (20 minuta), potem doskonałe wykończenie rzutu wolnego przez reprezentanta Niemiec 23-letni Kevin Volland (23 minuta). Szybka odpowiedź piłkarzy HSV, rzut karny w 30 minucie i został wyświetlony wynik 1 : 2.

Tymczasem na pozostałych boiskach bramki nie padały. Bayernowi jakby brakowało jakości i tempa. Monachijczycy po bramce naszego Lewandowskiego grali tak jakby czekali na niego, żeby podbiegł pod linię środkową, zabrał piłkę, pobiegł pod bramkę Horna i strzelił efektownego gola. Trener, który tak ustawia drużynę dla wielu obserwatorów staje się powoli kulą u nogi wielkiego klubu z apetytem na tworzenie niezapomnianych spektakli piłkarskich.

W spotkaniu Bremen - Mainz pada bramka. Strzela ją człowiek z bardzo trudnym nazwiskiem, dla ciekawskich to - Julian Baumgartlinger, 28-latek, Austriak, który zaczynał grać w piłkę w Monachium 1860, ale wcześniej był zarejestrowany w USC Mattsee, zagrał w reprezentacji Austrii. W trzeciej doliczonej minucie gry Pizzaro z karnego huknął na wyrównanie. I tyle działo się do przerwy na boiskach Bundesligi. Tymczasem daleko, daleko w… Bielsku-Białej Podbeskidzie podejmowało Górnika Zabrze, ale o tym przy okazji innego wpisu.

Rozpoczęły się na boiskach niemieckich drugie połowy i trudno było się spodziewać niespodzianek. Hamburger przegrywał z Wieśniakami, ale to jasne, że Wieśniacy byli lepiej zmotywowani. Monachijczycy w Kolonii zaczęli grać trochę inaczej niż w pierwszej połowie i słabiej. Najlepiej FC Koln zaprezentował się między 65 i 75 minutą kiedy wyprowadzili kilka szybkich, świetnych akcji i napastnik Modeste miał szanse na zdobycie gola. Wszedł Ribery i rozpoczął swoje szarże wzdłuż boiska. Mecz odżył. Zawodnicy przypomnieli sobie, że na boisku najfajniej się spędza czas grając w piłkę. Nasz Robert odcięty od podań mógł pospać. Obudził się po 80 minucie. Przeprowadził szybki i brawurowy rajd przez pół boiska, oddał strzał na bramkę, jednak tym razem górą był bramkarz.

Na innych boiskach niemniej ciekawie Herta powalczyła z Ingolstadt. Berlińczycy strzeli dwie bramki i już chcieli odpocząć, zapomnieli, że Bawarczycy to uparty naród i stracili niepotrzebnie bramkę. wynik 2 : 1.

Tuż przed końcem walki wielką niespodziankę sprawili zawodnicy Darmstadt, którzy w Wolfsburgu (a przecież Wolfsburg to ćwierćfinalista Ligi Mistrzów) strzelili w 82 minucie gola na prowadzenie. Wilki wyrównały.

Komplet wyników i aktualna tabela Bundesligi.



Mistrz Polski z pretendentem! Lech Poznań - Legia Warszawa

Pojedynki Lecha z Legią w ostatnich latach zawsze przynoszą wiele emocji, bo drużyny mają sobie wiele do udowodnienia. Pamiętamy ubiegłoroczną porażkę Legii w Warszawie przesądzającą o mistrzostwie. Wtedy wielki był Maciej Skorża, ale ten czas już minął. Wszystko się zmieniło. Trenerem Lecha jest były trener Legii, a trenerem Legii jest nowa twarz w polskim futbolu Rosjanin Stanisław Czerczesow.

Ostatnio obydwie drużyny pokonały stosunkiem bramek 2 : 1 rewelacyjnie grającą Cracovię. To jest znak, że zespoły są gotowe do walki na całym boisku i wola walki nie jest im obca. Za pokonanie Cracovii tak czy siak szacunek się należy.
Składy drużyn nie są wyrównane. Więcej atutów posiadają Warszawianie. Znalazła się jednak drużyna w niewielkiej Niecieczy, która wypunktowała Legię dotkliwie. Przede wszystkim Legioniści mają mocną drugą linię: Jodłowiec, Duda, Borysiuk, Guilherme stanął na przeciwko: Trałce, Linnetiemu, Gajosowi i Loverencisowi. Dwaj gladiatorzy Jodłowiec i Trałka pewno będą nadawać ton całemu spotkaniu, ale jeśli Karol Linnety doszedł do siebie po przerwie spowodowanej złamaniem żebra powinien być kluczowym zawodnikiem Lecha. Mecz zaczyna się wieczorem, a więc bez sztucznych ogni będą błyszczeć gwiazdy polskiej piłki nożnej.

piątek, 18 marca 2016

Korona Kielce - Piast Gliwice i Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok. Jeszcze tylko trzy mecze do końca rundy podstawowej!

Początek piłkarskiego weekendu.

 Mecz walki Korona Kielce - Piast Gliwice. Kielczanie walczyli o wspięcie się do górnej części tabeli, która zagwarantuje im spokojny byt w Ekstraklasie. A Piast…  Piast zdominował ligę w pierwszej części sezonu. Jednak od lutego Gliwiczanie nie mogą się pozbierać, chociaż ostatnia wygrana z Podbeskidziem dawała nadzieję na wyjście na prostą. Mecz toczył się w trudnych warunkach, komentarz co do stanu boiska zostawiamy złośliwym złośliwcom. Jedna i druga drużyna prezentują wysoki poziom piłkarski. Pierwsza połowa w wykonaniu Piasta nie zachwyciła i zakończyła się udaną akcją Kielczan oraz zdobyciem gola. Piast wyszedł na drugą połowę zmotywowany i doszło do wojny piłkarskiej. Remis nie jest rozwiązaniem ani dla jednej, ani dla drugiej drużyny. Urok ostatnich kolejek tkwi w sile obrony wyniku.
Zanim zaczęło się spotkanie pomiędzy Wisłą, a Jagiellonią czerwoną kartkę dostał Łotysz Igors Tarasovs (stało się to w 8 minucie meczu, wcześniej gra była chaotyczna). Ale nie jest prosto grać dziesięciu na jedenastu. Ostatnio Atletico Madryt nie mógł poradzić sobie z PSV w Lidzie Mistrzów. A tu mamy polską ligę!
To co zrobiła Wisła w pierwszej połowie meczu z Jagiellonią to było niesamowite. Skoncentrowani Wiślacy dzisiaj mogliby grać nawet w Lidze Europejskiej, żeby nie powiedzieć w Lidze Mistrzów. Pierwszy raz widziałem polski zespół grający na poziomie Chelsea Londyn! Pewnie, swobodnie, prezycyjnie, dokładnie… Cud krakowski.  Jagiellonia Probierza nie była drużyną bardzo kiepską, straciła zawodnika dość szybko, ale jakość zawodników nie była tak słaba. Siła woli zespołu krakowskiego była druzgocąca.


 Po przerwie Jaga wyszła z postanowieniem obrony bramki. Udawało się to do 62 minuty. Do tej pory gra płynność rozgrywania piłki przez Wiślaków pozostawiała wiele do życzenia. Ale to w jaki sposób Krakowianie zdobyli gola piszczelą Boguskiego można nazwać bramką meczu - bezdyskusyjnie. Mecz został rozstrzygnięty. Dla oszołomionych kibiców Wisły był to szok. W końcu po tylu cierpieniach kibicowskich piłkarze zaczęli pokazywać prawdziwe oblicze. Mecz trwał nadal, a Jagiellonia wykorzystała sytuację w 70 minucie. 19-latek z Białegostoku Karol Swiderski uderzył piłkę z rzutu wolnego prawie jak Messi i strzelił gola jak Świderski. Piłkarze Wisły myśleli już o świętowaniu razem z kibicami. Na stadionie nie było kompletu, przez moment kulturalni kibice białostoccy zagłuszyli radość Krakowian. Dalej radość zwyciężyła. Wisła wygrała pierwsze spotkanie od sierpnia 2015 roku! Jest awans!

Losowanie par Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej

Dla nas najważniejsze pytanie w pierwszej kolejności to: Gdzie pojedzie Robert Lewandowski? Los okazał się być bardzo łaskawy. Bayern zagra z Benficą. Faworytem zdecydowany jest drużyna z Monachium, która szczęśliwie wygrała rywalizację z Juventusem, Benfica wyeliminowała bardzo solidny zespół z Sankt Petersburga.
Nietrudna przeszkoda do pokonania przypadła w udziale Realowi Madryt. Zdecydowanie najsłabsza drużyna tej fazy rozgrywek wilki z Volfsburga ma bardzo niewielkie szanse w starciu z Ronaldo i spółką. Najciekawiej zapowiada się to co zostanie w Hiszpanii. FC Barcelona zagra z niezłomnym Atletico Madryt i jak zwykle pomimo, że Barca jest faworytetem nikt nie odmówi szansy przed pierwszym spotkaniem dzielnym chłopakom Diego Simeone.
Ostatnią parę tworzy PSG z Manchesterem City. Paryżanie najeżdżą się na Wyspy w tym sezonie co nie miara. Trzeba będzie przeprowadzić jakiś szczególny egzamin ze znajomości angielskiego.
Tak to wylosował, już nie Łysy, bo ten został szefem, ale Siwy w okularach:


Liga Europejska nas ciekawi ze względu na Piszczka i Krychowiaka. Pozostało jak w Lidze Mistrzów tylko osiem zespołów i trzeba poczekać do 13.00.
Losowanie jest najmniej sportowym wydarzeniem w sportowym życiu, ponieważ ma w sobie element niemoralnego hazardu i to właśnie stanowi o atrakcyjności tego wydarzenia. Przejrzyste i czytelne zasady gry sportowej zostają wzbogacone przez hazard, ale tylko dlatego, że niemożliwym jest w dzisiejszym świecie tak licznej rodziny sportowej, żeby drużyny grały każda z każdą.
Wyniki losowanie!

czwartek, 17 marca 2016

Borussia z Piszczkiem, Sevilla z Krychowiakiem na ławce, Klopp, który chce Zielińskiego. Oto polskie akcenty w LE.

W Londynie nie padało, nie było mgły, Sherlock Holmes odpoczywał na Baker Street, a Tottenham dostał lanie.


 Już w 24 minucie Gabończyk Pierre-Emerick Aubameyang strzelił z ponad 20 metrów na bramkę bardzo chytrze, pomimo że bramkarz Kogutów wyciągnął się jak struna, padła bramka na 1 : 0 dla Dortmundczyków. Dwumecz 4 : 0 dla drużyny Piszczka. Mogliśmy spodziewać się w kolejnych minutach tylko przewagi Niemców.
Tuż po wznowieniu gry Łukasz Piszczek, nasz Łukasz Piszczek miał okazję do zdobycia gola, taką na 60-70 procent, ale nie wykorzystał drzemiącego w nim geniuszu. Przewaga psychiczna Niemców i swego rodzaju nieudolność Londyńczyków przyniosła spodziewanego gola. Znowu strzelił Pierre-Emerick Aubameyang. Tottenham odpowiedział trzy minuty potem, czyli w 74 minucie i było na tyle.
W Manchesterze chłopaki van Gaala ku zaskoczeniu wszystkim rozumnym przewidywaniom wzięli się w garść i w 32 minucie przełamali się. Po słusznej decyzji sędziego Anthony Martial bardzo precyzyjnie wykonał rzut karny zdobywając gola. Czerwone Diabły uwierzyły w moc jaka drzemie w Teatrze Marzeń Old Traford i rzuciły się na zawodników Juergena Kloppa. Mecz stał się bardzo atrakcyjny. Każda akcja z jednej jak i drugiej strony mówiąc językiem pszczelarskim palce lizać. Aż do ostatniej akcji pierwszej połowy. To co zrobił 23-letni Brazylijczyk Philippe Coutinho przeszło najśmielsze wyobrażenie. Wspaniały rajd, wspaniały gol. Gol, który można porównać do majstersztyków Maradony, ewentualnie jego młodszego rodaka z katalońskiego klubu.  Druga połowa była raczej wyrównana i wynik się nie zmienił. Na uwagę zasługuje wejście i ożywienie gry przez perełkę belgijskiej myśli szkoleniowej Divocka Origi.
W Sevilli pierwsza połowa FC Sevilla - FC Basel zaczęła się niepewnie. Po pierwszym spotkaniu zakończonym remisem szanse teoretycznie miały obydwie drużyny, ale wiadomo kto był zdecydowanym faworytem (i bynajmniej nie był to Bayern Monachium :-) ). Po prawie pół godziny równej gry padła bramka dla Sevilli po rzucie rożnym. Hiszpanie rzucili się do gardeł Szwajcarom. Karali każdą odważną akcję Helvetów. W 44 i 45 minucie potwierdzili swoją dominację w meczu i schodzili na przerwę z zaliczką trzech goli. Rozstrzygnięcie zapadło w pierwszej połowie, druga przyniosła tylko rozpaczliwe podrygi zespołu niewierzącego w końcowy sukces. 
Po tylu wrażeniach rodzą się wyobrażenia o wspaniałym finale, w którym mogli zagrać dwaj nasi znakomici zawodnicy Łukasz Piszczek i Grzegorz Krychowiak. Finał FC Sevilla - Borussia Dortmund to brzmi sensownie.

Gra Liga Europejska. Manchester United - Liverpool to hit no 1.

Dzisiaj gra Liga Europejska. Na tym etapie rozgrywek grają świetne drużyny pukające, a nawet tłukące do drzwi  Ligi Mistrzów. Mecze są pełne dramaturgii, bo raczej szachy w systemie pucharowych się nie sprawdzają.
Jeśli wszystko na Wyspach wróciło do normy, po absolutnie skandalicznym występie Tottenhamu, to możemy liczyć, że drużyny angielskie wniosą najwięcej ożywienia do Ligi Europejskiej.
Mamy możliwość pooglądania bardzo dobrego futbolu bez emocji, które towarzyszą nam podczas oglądania Bayernu z Lewandowskim. Liverpool wygrał pierwszy mecz 2 : 0, a mógł więcej. Czy dzisiaj MU pokaże lwi pazur?



                      19:00                               Lazio                             -                    Sparta Praga
19:00

Leverkusen
-
Villarreal

19:00

Valencia
-
Ath. Bilbao

21:05

Anderlecht
-
Shakhtar

21:05

Braga
-
Fenerbahce

21:05

Manchester Utd
-
Liverpool

21:05

Sevilla
-
Basel

21:05

Tottenham
-
Dortmund


środa, 16 marca 2016

Barcelona przeskoczyła Arsenal, a Bayern... czy to szczęście czy wola walki Lewandowskiego?

Tego nie mógł przewidzieć Pep Wielka Kasiora Guardiola. Po pół godzinie gry Bayern u siebie przegrywał z Juventusem 0 : 2. Pojawiło się zwątpienie, a dalej był stress i obrazy porażki jakie widzieli zawodnicy oczami wyobraźni na nagłówkach jutrzejszych gazet: Bayern upokorzony na własnym boisku przez zranioną Starą Damę i tym podobne. Monachijczycy - pewni siebie, bo przepojeni niemiecką myślą szkoleniową biegali w myśl hiszpańskiego geniusza na glinianych nogach. Nie jest łatwo odrobić dwóch bramek. Kibice patrzyli z niedowierzaniem na to co działo się przez 45 minut na boisku. A ci, którzy nie mieli okazji oglądać pojedynku na żywo przeklinali trenera Bayernu, że jeszcze takie stworzenie ma kontrakt ważny do końca sezonu. Jak to się stało, że gigant Bayern Monachium na własnym boisku nie potrafi strzelić gola zespołowi w eksperymentalnym składzie? Odpowiedź jest prosta. Trener Allegri poczytał gazety i doskonale się orientował jak gra jego przeciwnik, który wbrew buńczusznym zapowiedziom twórcy piłkarskiego tic tac toe, gra schematycznie i nieudolnie. Życzymy hiszpańskiego trenera naszym przyjaciołom w Anglii, a konkretnie nie w Londynie.

Druga połowa zaczęła się od sprzeczki byłych kolegów, a może i nie kolegów Artura Vidala i Lichtsteinera. Gdyby można było włożyć poziom frustracji zawodników Bayernu do tak zwanej próbówki to pewno zagotowałaby się i podniosła temperaturę do poziomu wrzenia. Douglas Costa swoimi znanymi już zwodomi mijał zawodników Juve, ale niestety nie wypracował kończącego podania. Po kilku minutach Turyńczycy mogli już dwa razy podnieść wynik do beznadziejnego dla Bayernu wyniku 0 : 3! Czy ten wynik był brany pod uwagę przez kogokolwiek w siedmiomiliardowym świecie?

Okazuje się, że futbol to gra wymagająca nie tylko umiejętności piłkarskich, ale również żelaznej psychiki. Bayern dzięki modlitwom nadwiślańskim wyrównał kopnięciem Muellera na 2 : 2, a nasz prezes piłki PZPN Zbigniew Boniek psioczy, że Juve - jego były klub, jak wszyscy pamiętamy mógł prowadzić 3 : 0. Wczoraj mecz pomiędzy faworyzoranym Atletico Madryt z małym kopciuszkiem PSV Eindhoven (czy ktoś wie gdzie jest to małe miasteczko, trochę większe od Olsztyna) nikt nie przypuszczał, że dojdzie do karnych. A dzisiaj oglądamy spektakl według tego samego scenariusza, a na dodatek jedna i druga drużyna ma bardzo dobrego bramkarza. Wczoraj piłkarze strzeli 14 karnych po kolei! Niesamowite.

Po tak długim pojedynku wszyscy zmęczeni. 75 tysięcy ludzi na stadionie przestało myśleć o meczu, Niemcy to nie żywiołowi Hiszpanie z Madrytu.  Niemcy opadli z sił, przestali bardzo głośno kibicować, a mecz toczył się powoli ku końcowi. Aż w końcu w 108 i 110 minucie Monachijczycy załatwili sobie przepustkę do następnej rundy. Dwie zabójcze akcje na dużym zmęczeniu, a więc nie ma co ich opisywać, bo przypadku było sporo, zdecydowały. Bayern gra dalej.




Lewandowski kontra kto, jak nie będzie Dybali. Bayern - Juventus. Mecz mocnych nerwów


W Monachium zacznie się widowisko, które musi zakończyć się sukcesem Bawarczyków. Nikt na poważnie nie bierze innego scenariusza, pomimo tego, że Juve ostatnio kończyło rozgrywki w finale.  Bayern będzie grać najsilniejszym składem, choć tak naprawdę nikt nie wie jaki jest najsilniejszy skład zespołu, w którym grają same gwiazdy. Robben i Ribbery okazują się mocni, ale jako indywidualności, natomiast traci na tym zespołowość. Na jesieni gospodarze grali zdecydowanie lepszy futbol, wydaje się, że mniej denerwowało to podawanie do siebie piłki zwane tiki taką. Natomiast Juventus zagra bez Dybali, być może w tej chwili największej gwiazdy turyńskiego teamu i bez kluczowego pomocnika Claudio Marchisio. 

 

Dwa tygodnie temu mecz zdominował Bayern. Do 60 minuty Juventus nie był w stanie przeprowadzić składnej akcji na bramkę Neuera, ale potem się poddźwignął i strzelił dwie bramki. Być może w dzisiejszym meczu decydować będzie również olbrzymia wola walki Włochów znanych na całym świecie z nieustępliwości i igraniem z sędziami. Mamy nadzieję, że bohaterem meczu będzie skromny chłopak urodzony w Polsce Robert Lewandowski.

Gdyby Lewandowskiego udało się strzelić dwie brameczki i byłyby to jedyne dwie brameczki w meczu na 100 procent zostałby graczem meczu. Do tej pory strzelił 7 goli i jest drugi w klasyfikacji za Ronaldo, który ustrzelił aż 13 goli (pewno jakościowo gorszych). Niechże strzeli trzy!

wtorek, 15 marca 2016

Manchester City - Dynamo Kijów Łukasz Teodorczyk, Silva, Yaya Toure, Navas.

Od pierwszego lutego wiadomo, że Guardiola przejmuje zespół Manchester City od nowego sezonu. Każdy chętnie przejąłby zespół, który wart jest 292 milinów funtów. A jeszcze do tego będzie mógł sobie zrobić zakupy za 200 mln funtów (wiadomo, że funt stoi lepiej niż euro i dolar). Gdyby policzyć jakie pieniądze grają to przewaga miażdżąca byłaby po stronie Brytów. 


Mecz zaczął się od kontuzji Kompanego - kapitana drużyny Manchesteru City. Dynamo zaczęło bardzo swobodnie. Gwiazda zespołu z Kijowa Jarmolenko próbował kilka razy bez kompleksów podryblować obrońców The Citizens z różnym powodzeniem. Przypomnijmy, że sytuacja Dynama nie jest beznadziejna. Zdarzały się przypadki, że po porażce u siebie drużyny podnosiły się i przechodziły do następnej fazy. Na przykład Inter Medion - Bayern Monachium, w Mediolanie 0 : 1, ale w Monachium 3 : 2 i Inter przeszedł dalej. 


 W 15 minucie starcie Otamentiego z Bujalskim sprowokowało trenera City do wskazania na Demichelisa do rozgrzewski. Po kwadransie gry więcej było trosk o kontuzje niż o wynik meczu. Gdyby Dynamo zagrało jak lisy z Leicester to byłoby naprawdę ciekawie. Niestety mecz zamienił się w szachy. Od 23 minuty Manchester City grał na środku obrony z Argentyńczykiem Demichelisem na środku obrony. Dwie zmiany w tak szybkim czasie na kluczowych pozycjach w drużynie nie wróżyły nic dobrego. Do 30 minuty MC nie strzelił na bramkę Szowkowskiego ani razu. 

Spotkanie piłkarskie przy udziale prawie 60 tysięcy kibiców. Niespodziewanie słabego zespołu z Manchesteru nie chciało pokonać Dynamo. W pierwszej połowie więcej kontuzji niż strzałów na bramkę! Na Boga! Nie grali outsiderzy i średnia wieku jednej i drugiej drużyny nie przekraczała 30 lat. Pierwsza połowa minęła, a piłkarsko nic się nie działo. Gdyby nie to, że jest to dwumecz i Obywatele z City wygrywają 3 : 1 to nie można byłoby w jakikolwiek sposób usprawiedliwić taki poziom meczu. 
Angielska piłka nożna upada, ale za to słychać doskonałą undergroundową muzykę w czasie przerwy. 

W drugiej połowie już nie zobaczyliśmy Łukasza Teodorczyka i pewne jest, że zawodnik z takimi warunkami, ale zacznie spotykać się z psychologiem, albo skończy bardzo źle. Druga połowa to poziom, jak zauważyli komentatorzy, Pucharu Intertoto zespołów trzeciej ligi europejskiej.  Statystyki po 50 minutach!


Jeśli Anglicy zgodzą się na oglądanie takich meczów to przez następne 20 lat nie zdobędą żadnego trofeum w Europie. Zawodnicy nie chcę grać składnie i zespołowo, wolą odpękać swoje i pójść do kasy po wynagrodzenie. Trzeba powiedzieć takiemu procederowi STOP i nie chodzić na mecze The Citizens. Jesus Navas nie podał dokładnie piłki od 60 minut, David Silva gra w środku pola i nie myśli, żeby zagrać coś dla Aguero. W końcu sam Aguero pomknął na bramkę Szowkowskiego, ale został sfaulowany. Dalej nudy! Choć nadzieje jeszce pozostała w zięciu Maradony. Po 60 minucie nastąpił, jak na to kiepskie q tempo, błyskawiczny atak Manchesteru i Navas kropnął w słupek. Dlaczego piłkarze z Kijowa nie chcieli podjąć walki i strzelić słabym Anglikom gola? Nie wiadomo. 

  
 
Innymi słowy, lepiej oglądać polskie zespoły, bo wiemy czego oczekiwać. Już niebawem mistrzostwa Europy i trzeba spekulować jaki skład wystawią zespoły, które zdobyły awans. 
W Manchesterze wynik nie ulegał zmianie i nic nie wróżyło, żeby coś się zmieniło. Etihad zostało zaczarowane przez ukraińską wiedźmichę i zostało wyssane z emocji.
Kozacy pomimo dopingu licznie przybyłej społeczności ukraińskiej zamieszkującej Manchester i  okolice nie potrafili wskrzesić w sobie odrobiny chęci i woli walki, i wigoru w grze. Zasłużenie odpadli, ale to nie znaczy, że Manchester City zachwycił.

Manchester powalczy z Dynamem. Aguerro kontra Teodorczyk?

Manchester City - przebogaty klub, trener na wylocie, skład do przebudowy - podejmuje Dynamo Kijów, które nie ma nic do stracenia. Wiemy, że czasami Ukraińcy robili niespodzianki Brytom. Ostatnio Manchesterowi nie idzie jak po maśle, potrafili jednak pomóc szczęściu i wygrać w karnych z Liverpoolem w finale Pucharu Ligi. Trzy dni potem w meczu ligowym przegrali z chłopakami Kloppa sromotnie, bo 3 : 0. Trzy dni temu zremisowali z Norwich 0 : 0. Jaka jest forma zawodników The Citizens nie wie chyba nawet sam trener Manuel Pellegrini.


 Sprawa z Dynamem Kijów ma się lepiej, jeśli chodzi o wypowiedzenie choć zdania o obecnej formie zespołu. Dynamo wygrało dwa ostatnie mecze ligowe z dość mocnymi drużynami Dnipro i Karpaty. Tabela ligi ukraińskiej wygląda następujo:

 


Będziemy świadkami widowiska piłkarskiego, w którym Manchester zdecydowany faworyt będzie musiał odcierpieć kolejne 90 minut na boisku i pokazać kibicom, że mogą jeszcze żywić odrobinę nadziei. Manchester nie doszedł tak wysoko w rozgrywkach Ligi Mistrzów jeszcze nigdy, ale apetyty w Manchesterze są bardzo duże. Gdyby cokolwiek się stało w meczu z Dynamem i Manchester straciłby zaliczkę z pierwszego spotkania poleciałby głowy następnego dnia. 

poniedziałek, 14 marca 2016

Premiereship! Leicester gniecie Sroki.


Nie ma co robić wstępu. Przez 24 minuty był mecz taki sobie, ale w 24 minucie Okazaki strzelił tak okazałego gola, że można powiedzieć (i tak powiedział komentator), że Okazaki ma czarny pas w strzelaniu goli nożycami. Dało się słyszeć jak kibice zaczęli głośno świętować. Po tym meczu, a nie ma wątpliwości, że
Leicester City Football Club wygra, pozostanie jeszcze tylko osiem kolejek, czyli teoretycznie 24 punkty, a lider ma 5 punktów przewagi nad drugim Tottenhamem i 11 punktów nad Arsenalem. Leicester to absolutna rewalacja rozgrywek i jeśli zdobędzie mistrzostwo Anglii sprawi największą niespodziankę od wielu lat. Wychowankami tego klubu byli Peter Shilton i Gary Lineker - legendy piłki angielskiej. 




W Leicester w jednym sezonie na poziom europejski wskoczyło kilku zawodników, między innymi lider klasyfikacji strzelców Jamie Vardy - wielka gwiazda i Riyiad Mahrez, którego cena rynkowa na rynku wtórnym oscyluje około 40 mln funtów! Innym pieprzykiem tego spotkania jest fakt, że drużynę Newcastle prowadzi Rafa Benitez - trener, który 11 lat temy zdobył Puchar Ligi Mistrzów i jeszcze niedawno temu był menadżerem wielkiego Realu Madryt. 

Do końca spotkania Leicester grało na biegu ekonomicznym. Każdy atak był dla Newcastle stresujący, bo przecież gospodarze mają jeden z najlepszych ataków w Europie. Zwycięstwo dało Leicester napęd do zdobycia mistrzostwa Anglii, a to już brzmi dumnie. 

niedziela, 13 marca 2016

Las Palmas - Real Madryt. Każde spotkanie Realu to wielka niewiadoma. Dlaczego? Bo Ronaldo...


Następny i następny rywal do pokonania albo… Tak myślą kibice Realu przed każdym meczem, ponieważ Real jest nieobliczalny. Czasami wygrywa bardzo wysoko, a czasami nie razi sobie w meczach, które powinien wygrać przed pierwszym gwizdkiem. Po erze Ancelottiego Real jest tak niestabilny jak w czasach wielkiego Galacticos z tą różnicą, że wtedy Barcelona nie była taka silna. Kiedy zaczyna się mecz pozostaje pytanie czy Real strzeli pierwszego gola i pójdzie za ciosem, czy raczej zostanie zatrzymany przez przeciwnika i będą problemy do końca. Czy Ronaldo wyjdzie na boisko, czy jeszcze zostanie w … łazience.


W Las Palmas zaczęło się z dreszczykiem, bo gdyby w 10 minucie Da Silva Willian Jose wykorzystał sytuację i oszukał Navasa piłkarze z Wysp Kanaryjskich wygrywaliby 1 : 0. Niedługo potem Angel Montoro w 13 minucie też miał szansę, jednak posłał piłkę w niebo. Zgodnie z powiedzeniem, że sytuacje bramkowe się mszczą w 24 minucie Sergio Ramos  wyskoczył do piłki najwyżej (zresztą to robi bardzo dobrze) po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykonywanego przez Isco i bramkarz nie miał żadnych szans. 0 : 1 stało się faktem.

Stadion, na którym zasiadło ponad 30 tysięcy kibiców miało doskonałą zabawę, ponieważ bawili się bez względu na to co działo się na boisku. Zawodnicy czasami dołączali się do tej zabawy i kreowali ciekawe, szybkie akcje. Jednak pod koniec pierwszej połowy gra stała się chaotyczna, tempo osłabło i w porównaniu z tym co się działo w meczu FC Sevilli i Villareal mecz wyglądał jak trening. Od czasu do czasu Ronaldo próbował się przebić przez obronę, ale bez spektakularnych efektów.
Po pierwszej połowie:

 
Ronaldo wygwizdywany przez kibiców z wyspy przy każdym dotknięciu piłki. Nie wiadomo czy jak się nie zdenerwuje to nie kupi Wysp Kanaryjskich na spółkę z Messim, na przykład… Zawodnicy Las Palmas nie poddali się. Przed tym spotkaniem zajmowali 15 miejsce w tabeli z 4 punktami nad strefą zagrożoną. Walczyli, bo mieli o co walczyć. A z drugiej strony fajnie jest grać w piłkę będąc nieustannie na wakacjach.

W 54 minucie skończyły się na chwilkę wakacje, bo piłkarze zabrali się do awantury. W takich chwilach po stronie Realu zawsze stoi Ramos, a po stronie Las Palmas Lemos - też obrońca. Piłkarze zorientowali się, że sędzia nie będzie pobłażać i wykazali skruchę. Piłkarsko nie działo się nic. Co kilka minut piłkarze faulowali się nieprzyjemnie. W 60 minucie Pepe zatrzymał zawodnika wychodzącego sam na sam. Sędzie mógł pokazać czerwoną, a skończyło się tylko na żółtej. Za moment mógł obudzić się z letargu Bale, ale nie strzelił... śpi dalej. Obudź się Bale'u! 

Las Palmas grało tak, że drużyna Realu rozczarowała. Najlepszym piłkarzem na boisku był Keylor Navas, który bronił jak natchniony. Dobrze, że Real ma takiego bramkarza. No cóż... to zamożny klub. 
Natomiast trener gospodarzy tak głośno komentował decyzje sędziego, że arbiter w sposób spektakularny zwrócił uwagę krzykaczowi Quique Setién. Mecze piłki nożnej czasami zaskakują komicznymi sytuacjami. I jeszcze przekomicznie wykonany rzut wolny wykonany przez Las Palmas w 74 minucie, w czasie którego prowokacja zawodnika udającego kopnięcie w piłkę została ukarana żółtą kartką. 

Piłkarze Realu chcieli już jak najmniejszym nakładem sił skończyć i wracać z trzema punktami, zawodnicy Las Palmas biegali tak jakby grali pierwsza połowę. Biegali i biegali... Chwilami mecz mógł przypominać spotkanie z udziałem FC Barcelony i ich bardzo wysokim presingiem. 
Ostatnie dziesięć minut nadziei dla Las Palmas to granie Realu tysiącem podań i graniem na utrzymanie. Las Palmas skarciło w 88 minucie wielki Real i doprowadziło do remisu. I zaczął się mecz. I trwał dwie minuty. Real w 90 minucie dobił Las Palmas strzelając na 1 : 2. Jeszcze Ramos dostał czerwoną kartkę i koniec emocji, które tak naprawdę trwały trzy, może cztery minuty.