Kiedy spotykają się boisku drużyna pokroju Dawida i z drużyną pokroju Goliata to jakąś siła podpowiada, żeby kibicować tym słabszym, żeby krzyczeć Dawid, Dawid… W meczu Argentyny z Iranem chciało się krzyczeć Iran, Iran! Po arcynudnym meczu z Nigerią Persowie zagrali z Argentyną wspaniale. Doskonale ułożony i zdyscyplinowany zespół odpierał ataki genialnie chaotycznych Argentyńczyków. Aż stał się cud. Diego Maradona obserwujący spotkanie mrugnął do Najwyższego i ten zesłał tchnienie w nogi kurdupla i jednocześnie wielką karę dla Irańczyków. Uważany przez szerokie kręgi za najlepszego piłkarza ostatnich lat zawodnik z numerem 10 strzelił gola w doliczonym czasie gry i Argentyna niesprawiedliwie wygrała. Niesprawiedliwie, bo zawsze tam gdzie jest Maradona, tam sprawiedliwość ustępuje geniuszowi.
Po tym meczu już te mistrzostwa będą inne. Iran powiedział światowi, że można grać dobrze, bo piłka nożna jest sportem drużynowym, że ważne jest współpraca na boisku, a nie gwiazdorzenie.
Moralnym zwycięzcą pozostała drużyna Iranu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz