Po zimowych
igrzyskach w Soczi zmienił się obraz sportu. Sportowcy uczestniczyli w czymś
bardzo nienaturalnym (w sensie organizacyjnym) i napompowanym (w sensie
politycznym), odczuli, że zbliżają się do pewnej granicy etycznej pomiędzy
sportem i rzeczywistością. Jeszcze przed imprezą dużo mówiło się o wycofaniu
zawodników z uczestnictwa w zawodach. Dla przeciwniców sportu to zdarzenie
okazało się być wodą na młyn i początkiem krytyki sportu - wskazaniem na
słabość dzisiejszego sportu i możliwość manipulacji sportem. Choć krytyka,
czasami bardzo przydatna, trwa od pierwszych nowożytnych igrzysk, w obecnych
czasach nasiliła się ze względu na olbrzymie pieniądze sterujące sportem.
Jednym z klasycznych
argumentów przeciw sportowi jest jego antyintelektualny charakter. W większości
sportów sprawność fizyczna jest najważniejsza i utrzymanie dobrej formy często
odbywa się kosztem zajęć intelektualnych. Ten stary argument często sprowadza
się do stwierdzenia, że sport to zajęcie dla osób, którym Bóg oszczędził umiejętności myślenia. Ten
okrutny niegdyś argument został zniesiony w trakcie masowej popularyzacji
sportu i zachęcenia do uprawiania sportu także wybitnych intelektualistów. Poza
tym obecnie ten argument powinno zaliczyć się do niepoprawnych politycznie.
Wspomnieć jedynie należy, że zazwyczaj wypowiedzi sportowców na pozasportowe
tematy wypadają mizernie.
Kolejny argument
przeciw sportowi: Sport jest niezdrowy,
ponieważ bez przerwy słyszy się o kontuzjach, wypadkach i zgonach młodych ludzi
uprawiających sport. Niestety z faktu o kontuzjach i wypadkach nie można
wywieść w prosty sposób, że sport jest niezdrowy. Ta argumentacja prowadzi w
kierunku stwierdzenia, że ruch jest niezdrowy, a pomiędzy ruchem i sportem są
duże różnice. W kontrze pojawia się stwierdzenie, że sport to zdrowie i możemy
przyjąć, że ono jest bliższe prawdy (choć należy jest solidnie uzasadnić).
Bardzo ciekawym
argumentem przeciw sportowi jest argment społeczno-psychologiczny mówiący, że
sport dzieli ludzi. Tutaj dzieli użyte jest w pejoratywnym znaczeniu. Dzieli to
znaczy poróżnia, antagonizuje, kawałkuje grupy społeczne, a nawet rozbija
środowiska społeczne. Ten proces społeczny - poróżnienia grup, nie musi być
przecież procesem, jak mówią krytycy, w konsekwencji prowadzącym do katastrofy
społecznej spowodowanej strachem. Rzecz jasna nie można podważyć sensowności
opisu zjawiska jakim jest dzielenie się ludzi na kibiców jednego, drugiego,
trzeciego klubu, zauważyć jednak należy, że równie dobrze te grupy mogą ze sobą
konkurować w ramach zasad fair play.
Przeciw sportowi,
jak już wspomniałem na początku, motywem wielkiego kalibru jest argument
finansowy. Żyjemy w czasach, w których sport stał się towarem rynkowym i
niestety podjęcie tej krytyki byłoby podjęciem się obrony idei wolnego rynku, a
to przekracza granice sportu zdecydowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz