Wilki
przyjechały do Madrytu po awans. Po 18 minutach dwumecz rozpoczął się od nowa.
Dwa gole Ronaldo i Królewscy stanęli na nogi, ale po 15 minutach bardzo
wysokiego pressingu zawodnicy Realu poczuli zmęczenie w nogach, trochę
odpuścili i spotkanie się wyrównało. Mecz nabrał rumieńców. W 28 minucie
Benzema bardzo ładnym zwodem do środka poszukał sobie pozycji do strzału i
uderzył piłkę mocno. Bramkarz stał na posterunku. W 31 minucie goście musieli
dokonać zmiany, za przebojowego Draxlera wszedł na boisko Kruse. Dwie minuty
potem Luis Gustavo potężnie uderzył z około 25 metrów w bramkę Navasa - bez
skutku. Rozgorzało. Santiago Bernabeu skandowało domagając się kolejnych
bramek. W 37 minucie Wilki miały stuprocentową sytuację, ale za chwilę
kontratak Realu. Wspaniałe emocje. Sytuacje podbramkowe 5 do czterech dla
Realu. Wynik do przerwy 2 : 0. Ostatnie pięć minut było oczekiwaniem obu drużyn
na zejście po wskazówki trenerskie.
Po
przerwie biała fala przeszła przez połowę Wilków. Do 55 minuty podopieczni
Zinedina Zidana walczyli na całym boisku. Potem jakby emocje oziębły, a kibice
rozgrzewali zespół swoim kibicowskim respiratorem. Wolfsburg bronił się bardzo
umiejętnie. Ronaldo nawoływał do mocniejszego dopingu. Inaczej nie można
powiedzieć jak tylko, że w Madrycie mecze są dramatyczne, emocjonujące. Od 65
minuty mecz zaczął bardzo przypominać to co działo się tydzień temu w
Barcelonie gdzie FCB biło w mur ustawiony przez Atletico. Żeby zwiększyć
napięcie na stadionie niebo postanowiło zrosić murawę i rozpadało sie na dobre.
Zawodnicy Realu walczyli na całym boisku, a Niemcy grali zmyślnie i z dużym
szczęściem. Aż do 77 minuty kiedy Ronaldo podszedł to rzutu wolnego z około 20
metrów i strzelił na 3 : 0. Ale wybiegani Niemcy nie poddawali się. Ronaldo
strzelił 16 bramkę w tej edycji Ligi Mistrzów. Stał się już dawno rekordzistą.
Pozostało tylko śrubowanie i walka z samym sobą. To jest przykład sportowca
walczącego z niewidzialnym rekordem. Real pchanym inercją tych wielkich emocji
nie pozwalał Wilkom się ukąsić. Awans Realu.
W
poprzednim meczu zawodnicy MC i PSG
serca do walki zamrozili w banku szwajcarskim. Drużyny grały ambicją
kilku zawodników, którzy chcieli jeszcze udowodnić swoją wartość na rynku
piłkarskim. Rewanż zaczął się od bardzo jasnej deklaracji MC: Nie damy wam strzelić bramki i remis 0 : 0 da nam
awans. W 30 minucie najskuteczniejszy zawodnik The Citizens - Auerro,
nie wykorzystał rzutu karnego. Do przerwy aż 67 procent gry PSG posiadało
piłkę! Oddali trzy strzały na bramkę, a MC żadnego.
Druga
połowa przypominała spotkanie z Paryża. Drużyny nie pozwalały sobie za wiele.
Mecz się zaostrzył. Sędzia musiał pokazać trzy żółte kartki (dwie drużynie
PSG). W 76 minucie padł decydujący o losie dwumeczu gol. Fernando wrzucił piłkę
do Kevina De Bruyne, a Belg strzelił precyzyjne do bramki. To już kolejny raz
kiedy wielka gwiazda europejskiego futbolu Zlatan Ibrahimovic nie wykorzysta
szansy na awans do finału Ligi Mistrzów. Awans Manchester City!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz