Spotkanie
Rayo Vallecano de Madrid z Fútbol Club Barcelona zakończone wynikiem 1 : 5
wymaga kilku słów komentarza. Klub z przedmieść Madrytu nie przegrał w
ostatnich siedmiu spotkaniach, zremisował m. i. z FC Sevilla, z Betisem Sevilla
i wygrał jeszcze w styczniu z FC Valencia. To nie jest byle jaka drużyna, grają
w niej w większości bardzo dobrzy, młodzi zawodnicy hiszpańscy. To co się
wydarzyło wczoraj to nie tylko wypadek przy pracy, ale niestety pomoc sił
wyższych, a tego nie można lekceważyć.
Pierwsza
bramka dla Barcelony padła po kuriozalnym błędzie bramkarza, który w czasie
wyskoku złapaną już piłkę puścił i cudem wylądowała pod nogami Ivana Rakitica,
ale blisko był Messi. Druga bramka to błąd sędziego bocznego, który nie zdążył
za Neymarem, a wszyscy wiedzą, że Neymar na drugie nie ma Usah Bolt, tylko
raczej Neymar Przewrócę się, bo
nie za szybko biegam da Silva Santos Júnior, w konsekwencji sędzia nie odgwizdał spalonego. Wszyscy wiemy, że
na tym poziomie rozgrywek nie zdarza się to często, ale FC Barcelona może
zawsze liczyć na sędziów z rodziny ślimakowatych.
Po dwóch
golach strzelonych przez Opatrzność do bramki Rayo sędzia postanowił ukarać w
bardzo podejrzanych okolicznościach, bo przecież 22-letni zawodnik hiszpański
Diego Llorente kopnął piłkę w najbardziej prawidłowy z możliwych sposobów,
czerwoną kartką! O ludzie, gwałt na piłce nożnej. Z drugiej strony trzeba
przyznać, że zawodnicy Dumy Katalonii umieją doskonale udawać. Do przerwy
ustalony wynik meczu 0 : 2. To dwa wiadomo dla kogo… dla fanów zespołu FC
Barcelona od związku sędziów hiszpańskich.
Po
przerwie waleczne Rayo grają w dziesiątkę strzeliło gola, ale niestety sędzia
obawiał się, że sprawy pójdą za daleko wyrzucił kolejnego zawodnika z Madrytu.
W taki sposób świat się dowiedział o druzgocącej porażce Rayo z niezwyciężoną
drużyną, od której z daleka czuć nieświeży zapach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz