Liga
angielska musi budzić emocje. To najdoskonalej zorganizowana liga na świecie i
jednocześnie najbogatsza. Na mecze przychodzi ponad 40 tysięcy widzów tydzień w
tydzień. Wyspy to marzenie dla wielu młodych piłkarzy z kontynentu. Liga
angielska jest prawie anielska.
Spotkanie
zespołów poważnie zagrożonych Newcastle i Sunderland nie zachwyciło. Trener
Andrzej Strejlau powiedziałby, że dużo walki, wiele zaangażowania, ale za mało
kultury piłkarskiej, potencjał drużyn porównywalny, więc remis jest
sprawiedliwy. Sroki straciły bramkę w ostatniej minucie pierwszej połowy i
goniły wynik do 83 minuty. Zespoły, co nie jest nietypowe dla futbolu
angielskiego wykazywały oznaki zmęczenia fizycznego. Podział punktów niczego
nie zmieniło na dole tabeli, ponieważ Aston Villa ma 9 punktów straty.
Newcastle
- Sunderland 1 : 1
W
ostatnich tygodniach przyzwyczailiśmy się, że jak na boisko wychodzą zawodnicy
Juergen Kloppa będziemy oglądać atrakcyjne widowisko. I tym razem też tak było.
Spotkanie rozpoczęło się wspaniale. Southampton po trzynastu minutach walki z The Reds przygrywali 0 : 2. Wszystko
wskazywało, że chłopaki z miasta Johna Lennona wyjadą z nadmorskiego kurortu z
kompletem punktów. Tuż po wznowieniu gry Święci niewykorzystali karnego. Ale od
64 minuty kiedy strzeli gola kontaktowego zaczął się inny mecz. W jaki sposób
FC Liverpool przegrał ten mecz? Odpowiem po następnym spotkaniu The Reds.
Southampton
- FC Liverpool 3 : 2
Niespodzianką
kolejki była postawa Tottenhamu, który zapomniał już o porażce z Borussią
Dortmud w Lidze Europejskiej i zdeklasował zespół Artura Boruca - Bournemouth.
Po tym co pokazali w spotkaniu oczywiste się stało, że Koguty walczą o
mistrzostwo, a rozgrywki europejskie lekceważą. Artur Boruc niewiele mógł pomóc
w obronie, ponieważ stracone trzy bramki padły po dobrych akcjach.
W meczu
dnia, czyli Manchester kontra Manchester, City naprzeciwko United z perpektywy
londyńskiego kibica to egzotyczne derby na obrzeżach Imperium, jednak dla
kibiców europejskich to derby w jednym z najważniejszych centrów piłki nożnej
na świecie. Spotkanie było zapowiadane jako bezpośrednią walkę o udział w
następnej edycji Ligi Mistrzów. Może to dotyczyło City, bo United ma mniejsze
szanse na udział w najbogatszych rozgrywkach kontynentu, ale nigdy nie mów
nigdy…
Początek
meczu to niesamowita seria pojedynków biegowych, w której zawodnicy chcieli
sobie zademonstrować moc w nogach. Wszystko to trwało do 16 minuty, piłkę
rozegrał Mata, młodziutki Rashford okiwał Kompanego jak Messi Boatenga rok temu
pobiegł na bramkę i pokazał Hurtowi, że umie strzelać bardzo inteligentnie.
Zrobiło się 0 : 1. Od tego czasu podopieczni van Gaala pewnie realizowali
żelazną taktykę. W pierwszej połowie może mniej, ale w drugiej połowie United
przyjął ponad 20 ataków The Citizens bez błędu. To zaskakujące, że od zespołu, który jeszcze tydzień temu był w
rozsypce można spodziewać się wielkiej dyscypliny. Czerwone Diabły grały 48
mecz w tym sezonie, a jednak dotrzymali.
Manchester
City - Manchester United 0 : 1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz