Tak
powinien wyglądać mecz. Dobrze przygotowani do gry zawodnicy. Najpierw
trzęsienie ziemi, potem zaczęła się gra. Pierwszy gol po szybkiej akcji
krakowian: po strzale Bartosza Kapustki i asyście Mateusza Cetnarskiego padł
już w 8 minucie. Lech odpowiedział w piorunującym tempie. Do bezpańskiej piłki
dopadł 23-letni Darko Jevtic i prawą nogą kopnął futbolówkę, piłka odbiła się
jeszcze od obrońcy wpadła przy prawym słupku, Sandomierski był bez szans. Po
przejściu tego żywiołu zespoły przypomniały sobie wskazówki trenerów, żeby
zachować koncentrację i grać uważnie. Mecz mógł od tego momentu wyglądać
obustronnie asekuracyjnie, jednak kreatywne umiejętności piłkarzy jednej, jak i
drugiej drużyny łamały koncepcje obronne, i niektóre akcje mogły się podobać, a
niektóre możnaby eksportować do Anglii. Pod koniec pierwszej połowy znowu się
zagotowało. Najpierw Cracovia, a potem Lech mieli swoje okazje. Pierwsza połowa
remisowa, bez wskazania na faworyta kojenych 45 minut.
Ciężkie
życie napastników w tym meczu jest tak naprawdę dobrą wiadomością dla polskiej
piłki. Obrońcy Lecha i Cracovii spisywali się doskonale. Szczególnie mógł podobać się lewy obrońca Cracovii Jakub Wójcicki. Pierwsze 45 minut bez żółtej kartki.
Szymon
Pawłowski (Lech Poznań) nadal niezdolny do gry (złamana kość jarzmowa i
oczodół).
Druga połowa przypominała potyczkę sprzed 4 dni pomiędzy Ruchem i Cracovią, zawodnicy z grodu Kraka przejęli inicjatywę, ale sprytnie grający Kolejorz wyszedł z opresji i mecz się wyrównał. Trener Urban - elegancko ubrany w bardzo gustownych okularach, spokojnie przypominał o zadaniach taktycznych poszczególnych zawodników. Pasy z łatwością przedostawali się pod bramkę Burica i aż dziw bierze, że na tyle akcji nie padł żaden gol. Poznaniacy nie byli dłużni, głównie za sprawą Linettego - bardzo dobrego konstruktora gry ofensywnej, przedostawali się pod bramkę Sandomierskiego, ale bez skutku.
Cracovia okupowała Lecha jeszcze w kilku akcjach, trener Kolejorza wymienił dwóch zawodników w 70 minucie i dał tym samym znak do bardziej ofensywnej gry. W tym okresie było dość dużo przerw w grze spowodowanych albo to bolesnym nastrzeleniem piłki w splot słoneczny zawodnika, albo to bolesnym zderzeniem nabiegających na siebie zawodników. A Karol Linetty grał jak zawsze, ambitnie i nieustępliwie. Do 75 minuty, gdyby nie kilka przerw w grze, spotkanie mogłoby pretendować do jednego z najlepszych w ostatnim czasie. Jednak po krytycznych momencie pierwszego silnego impulsu zmęczenia zawodnicy Kolejorza i Pasów nie byli w stanie przeskoczyć swojej fizyczności i wyczerpania spowodowanego częstym graniem spotkań. Jednak to dużą wolę walki pokazali piłkarze Lecha i zdobyli zwycięską bramkę w 88 minucie. Brawo za walkę do końca.
Obecna tabela wygląda tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz