W
Londynie nie padało, nie było mgły, Sherlock Holmes odpoczywał na Baker Street,
a Tottenham dostał lanie.
Już w 24 minucie Gabończyk Pierre-Emerick Aubameyang strzelił z ponad 20
metrów na bramkę bardzo chytrze, pomimo że bramkarz Kogutów wyciągnął się jak
struna, padła bramka na 1 : 0 dla Dortmundczyków. Dwumecz 4 : 0 dla drużyny
Piszczka. Mogliśmy spodziewać się w kolejnych minutach tylko przewagi Niemców.
Tuż po
wznowieniu gry Łukasz Piszczek, nasz Łukasz Piszczek miał okazję do zdobycia
gola, taką na 60-70 procent, ale nie wykorzystał drzemiącego w nim geniuszu.
Przewaga psychiczna Niemców i swego rodzaju nieudolność Londyńczyków przyniosła
spodziewanego gola. Znowu strzelił Pierre-Emerick Aubameyang. Tottenham
odpowiedział trzy minuty potem, czyli w 74 minucie i było na tyle.
W
Manchesterze chłopaki van Gaala ku zaskoczeniu wszystkim rozumnym
przewidywaniom wzięli się w garść i w 32 minucie przełamali się. Po słusznej
decyzji sędziego Anthony Martial bardzo
precyzyjnie wykonał rzut karny
zdobywając gola. Czerwone Diabły uwierzyły w moc jaka drzemie w Teatrze Marzeń
Old Traford i rzuciły się na zawodników Juergena Kloppa. Mecz stał się bardzo
atrakcyjny. Każda akcja z jednej jak i drugiej strony mówiąc językiem
pszczelarskim palce lizać. Aż do ostatniej akcji pierwszej połowy. To co zrobił
23-letni Brazylijczyk Philippe Coutinho przeszło najśmielsze wyobrażenie. Wspaniały rajd, wspaniały gol.
Gol, który można porównać do majstersztyków Maradony, ewentualnie jego
młodszego rodaka z katalońskiego klubu. Druga połowa była raczej wyrównana i wynik się nie zmienił. Na uwagę zasługuje wejście i ożywienie gry przez perełkę belgijskiej myśli szkoleniowej Divocka
Origi.
W Sevilli
pierwsza połowa FC Sevilla - FC Basel zaczęła się niepewnie. Po pierwszym
spotkaniu zakończonym remisem szanse teoretycznie miały obydwie drużyny, ale
wiadomo kto był zdecydowanym faworytem (i bynajmniej nie był to Bayern
Monachium :-) ). Po prawie pół godziny równej gry padła bramka dla Sevilli po
rzucie rożnym. Hiszpanie rzucili się do gardeł Szwajcarom. Karali każdą odważną
akcję Helvetów. W 44 i 45 minucie potwierdzili swoją dominację w meczu i
schodzili na przerwę z zaliczką trzech goli. Rozstrzygnięcie zapadło w
pierwszej połowie, druga przyniosła tylko rozpaczliwe podrygi zespołu
niewierzącego w końcowy sukces.
Po tylu wrażeniach rodzą się wyobrażenia o wspaniałym finale, w którym mogli zagrać dwaj nasi znakomici zawodnicy Łukasz Piszczek i Grzegorz Krychowiak. Finał FC Sevilla - Borussia Dortmund to brzmi sensownie.
Po tylu wrażeniach rodzą się wyobrażenia o wspaniałym finale, w którym mogli zagrać dwaj nasi znakomici zawodnicy Łukasz Piszczek i Grzegorz Krychowiak. Finał FC Sevilla - Borussia Dortmund to brzmi sensownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz