wtorek, 15 marca 2016

Manchester City - Dynamo Kijów Łukasz Teodorczyk, Silva, Yaya Toure, Navas.

Od pierwszego lutego wiadomo, że Guardiola przejmuje zespół Manchester City od nowego sezonu. Każdy chętnie przejąłby zespół, który wart jest 292 milinów funtów. A jeszcze do tego będzie mógł sobie zrobić zakupy za 200 mln funtów (wiadomo, że funt stoi lepiej niż euro i dolar). Gdyby policzyć jakie pieniądze grają to przewaga miażdżąca byłaby po stronie Brytów. 


Mecz zaczął się od kontuzji Kompanego - kapitana drużyny Manchesteru City. Dynamo zaczęło bardzo swobodnie. Gwiazda zespołu z Kijowa Jarmolenko próbował kilka razy bez kompleksów podryblować obrońców The Citizens z różnym powodzeniem. Przypomnijmy, że sytuacja Dynama nie jest beznadziejna. Zdarzały się przypadki, że po porażce u siebie drużyny podnosiły się i przechodziły do następnej fazy. Na przykład Inter Medion - Bayern Monachium, w Mediolanie 0 : 1, ale w Monachium 3 : 2 i Inter przeszedł dalej. 


 W 15 minucie starcie Otamentiego z Bujalskim sprowokowało trenera City do wskazania na Demichelisa do rozgrzewski. Po kwadransie gry więcej było trosk o kontuzje niż o wynik meczu. Gdyby Dynamo zagrało jak lisy z Leicester to byłoby naprawdę ciekawie. Niestety mecz zamienił się w szachy. Od 23 minuty Manchester City grał na środku obrony z Argentyńczykiem Demichelisem na środku obrony. Dwie zmiany w tak szybkim czasie na kluczowych pozycjach w drużynie nie wróżyły nic dobrego. Do 30 minuty MC nie strzelił na bramkę Szowkowskiego ani razu. 

Spotkanie piłkarskie przy udziale prawie 60 tysięcy kibiców. Niespodziewanie słabego zespołu z Manchesteru nie chciało pokonać Dynamo. W pierwszej połowie więcej kontuzji niż strzałów na bramkę! Na Boga! Nie grali outsiderzy i średnia wieku jednej i drugiej drużyny nie przekraczała 30 lat. Pierwsza połowa minęła, a piłkarsko nic się nie działo. Gdyby nie to, że jest to dwumecz i Obywatele z City wygrywają 3 : 1 to nie można byłoby w jakikolwiek sposób usprawiedliwić taki poziom meczu. 
Angielska piłka nożna upada, ale za to słychać doskonałą undergroundową muzykę w czasie przerwy. 

W drugiej połowie już nie zobaczyliśmy Łukasza Teodorczyka i pewne jest, że zawodnik z takimi warunkami, ale zacznie spotykać się z psychologiem, albo skończy bardzo źle. Druga połowa to poziom, jak zauważyli komentatorzy, Pucharu Intertoto zespołów trzeciej ligi europejskiej.  Statystyki po 50 minutach!


Jeśli Anglicy zgodzą się na oglądanie takich meczów to przez następne 20 lat nie zdobędą żadnego trofeum w Europie. Zawodnicy nie chcę grać składnie i zespołowo, wolą odpękać swoje i pójść do kasy po wynagrodzenie. Trzeba powiedzieć takiemu procederowi STOP i nie chodzić na mecze The Citizens. Jesus Navas nie podał dokładnie piłki od 60 minut, David Silva gra w środku pola i nie myśli, żeby zagrać coś dla Aguero. W końcu sam Aguero pomknął na bramkę Szowkowskiego, ale został sfaulowany. Dalej nudy! Choć nadzieje jeszce pozostała w zięciu Maradony. Po 60 minucie nastąpił, jak na to kiepskie q tempo, błyskawiczny atak Manchesteru i Navas kropnął w słupek. Dlaczego piłkarze z Kijowa nie chcieli podjąć walki i strzelić słabym Anglikom gola? Nie wiadomo. 

  
 
Innymi słowy, lepiej oglądać polskie zespoły, bo wiemy czego oczekiwać. Już niebawem mistrzostwa Europy i trzeba spekulować jaki skład wystawią zespoły, które zdobyły awans. 
W Manchesterze wynik nie ulegał zmianie i nic nie wróżyło, żeby coś się zmieniło. Etihad zostało zaczarowane przez ukraińską wiedźmichę i zostało wyssane z emocji.
Kozacy pomimo dopingu licznie przybyłej społeczności ukraińskiej zamieszkującej Manchester i  okolice nie potrafili wskrzesić w sobie odrobiny chęci i woli walki, i wigoru w grze. Zasłużenie odpadli, ale to nie znaczy, że Manchester City zachwycił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz